- Mamo? Co ty tutaj robisz? – zapytała
zaskoczona Weronika widząc postać swej rodzicielki w progu drzwi willi kuzyna.
- Przyjechałam cię odwiedzić. To źle?
- Nie, cudownie – zaprzeczyła młodsza z
Lewandowskich. – Wchodź – po chwili zreflektowała się i zaprosiła panią Marię
do środka. – Dlaczego nie zadzwoniłaś
wcześniej i nie dałaś znać, że przyjedziesz?
- Chciałam zrobić ci niespodziankę – odparła
kobieta. Jednak córka nie uwierzyła jej słowom. Czuła, że coś się stało i na
pewno z czasem wyciągnie z matki prawdziwy powód jej przyjazdu. – A gdzie
podziewa się Iker? – zapytała przyjezdna zauważając nieobecność właściciela
posiadłości.
- Jest w Barcelonie. Siostrę Sary czeka dziś
przeszczep, do którego dawcą ma zostać Sara, więc Iker chciał być przy niej.
- Rozumiem.
Obie udały się do kuchni, gdyż
brunetce przypomniało się o pozostawionych na kuchni garnkach.
- Skoro nie ma Ikera, dlaczego rozstawiłaś na
stole dwa talerze? Spodziewasz się kogoś? – zapytała z zaciekawieniem Maria.
Zmieszana dziewczyna spojrzała na rodzicielkę, lecz zaraz spuściła wzrok.
Postanowiła jednak wyznać jej, czyjej wizyty oczekiwała.
- Umówiłam się z moim chłopakiem. Mam kogoś –
powiedziała po chwili, podnosząc wzrok na Lewandowską i oczekując jej reakcji.
- To świetnie – odparła szatynka, posyłając
córce delikatny uśmiech. – Kim on jest?
Weronika opowiedziała matce o Sergio.
O tym, kim jest, jak go poznała i jak rozwijała się ich znajomość. Wyjawiła jej
także swoje uczucia względem chłopaka.
Cieszyła się z odwiedzin
Marii. Nareszcie mogła z nią porozmawiać normalnie, w cztery oczy. Tęskniła za
tym. Brakowało jej rodzicielki, tego, że może z nią spokojnie pomówić,
opowiedzieć o swych smutkach oraz podzielić się radościami.
- Bardzo cieszę się, że znalazłaś tutaj kogoś
takiego – po skończonej opowieści stwierdziła starsza Lewandowska. – Chciałabym
go poznać, ale nie teraz. Pójdę na długi spacer po mieście, a wy spędźcie ze
sobą miłe popołudnie – dodała.
- Ale nie musisz wychodzić…
- Ale chcę – przerwała jej. – Pochodzę po
mieście. Zobaczę, jak bardzo obecny Madryt różni się od tego sprzed lat.
- No dobrze – zgodziła się brunetka. – Tylko
nie zgub się – zaśmiała się.
---
- Czy jest pani gotowa – lekarz
ubrany w biały fartuch wraz z pielęgniarką wszedł do sali Sary i zapytał.
Zdenerwowana Carbonero spojrzała na siedzącego obok niej ukochanego i mocniej
ścisnęła jego rękę.
- Tak, jestem gotowa – odpowiedziała niemal
bezgłośnie. Miła pracownica szpitala słysząc jej odpowiedź podeszła do niej i
pomogła usiąść na wózku. Po chwili znajdowała się już w oddzielnej sali, w
której miano pobrać od niej szpik kostny. Nie obawiała się tej części zabiegu,
która bezpośrednio dotyczyła jej. Przerażało ją natomiast to, co czekało Carlitę.
Ogromnie chciała, by wszystko poszło po myśli jej, całej rodziny i lekarzy, i
by mała wyzdrowiała.
---
Weronika od razu po opuszczeniu domu
przez jej matkę wzięła się za dokańczanie dania przygotowywanego na obiad dla
niej i jej chłopaka. Długi okres niewidzenia się z rodzicielką sprawił, że
zagadały się i omal nie wystarczyło jej czasu na skończenie posiłku przed
przyjściem Sergio. Na szczęście zanim usłyszała dzwonek wszystko gotowe stało
już na stole. Podeszła do drzwi, wcześniej przeglądając się w lustrze wiszącym
w przedpokoju i sprawdzając, czy wygląda nienagannie, i gdy uznała, że wszystko
jest w porządku, nacisnęła klamkę i otworzyła je. W progu ujrzała
uśmiechniętą twarz swego ukochanego. Odwzajemniła gest i wpuściła go do środka.
Ten bez wahania wszedł i od razu przyciągnął brunetkę do środka wpijając się w
jej usta.
- Nie widziałem cię raptem kilka godzin, a już
ogromnie się za tobą stęskniłem – usłyszała jego głos, gdy oderwali się od
swoich ust.
- Ja również ogromnie za tobą tęskniłam –
odparła, posyłając mu promienny uśmiech.
- Proszę, to dla ciebie – Sergio wręczył jej
małą, białą różyczkę, gdyż wiedział, że są to ulubione kwiaty jego dziewczyny.
Lewandowska zdziwiła się, gdyż wcześniej nie zauważyła jej w ręku Canalesa.
- Dziękuję – odpowiedziała jednak i ponownie
delikatnie pocałowała. – Chodź do jadalni, bo zaraz wszystko wystygnie.
Po chwili oboje siedzieli przy dużym
stole i zajadali się spaghetti przyrządzonym przez dziewczynę.
- Było pyszne – pochwalił ją z uśmiechem
blondyn, biorąc do ust kieliszek z czerwonym winem i popijając je.
- Daj spokój. Nie jestem dobrą kucharką.
Właściwie to jest jedyne, co umiem przygotować – powiedziała, zbierając talerze
i zanosząc je do kuchni.
- Ale za to masz to opanowane do perfekcji – odparł,
podchodząc do niej od tyłu, gdy wkładała naczynie do zmywarki. Objął ją
delikatnie w pasie a następnie pocałował w bark. Weronika odwróciła się przodem
do niego i wtuliła w jego silne ramiona. Sergio czule pocałował ją w czoło i
objął mocniej, delikatnie głaszcząc po plecach.
- Cieszę się, że jesteś – wyszeptała
dziewczyna myśląc, że piłkarz nie usłyszy tego. Pomyliła się jednak. Chłopak
słysząc jej słowa podniósł jej twarz za podbródek sprawiając, że spojrzała mu w
oczy. Ujrzała w nich ogromne szczęście, ale przede wszystkim miłość, jaką ją
darzył. Po chwili poczuła jego usta na swoich. Pocałunek nie trwał długo.
Wyrażał jednak wszystkie ich uczucia żywione względem siebie. Kochali się, byli
tego pewni w stu procentach.
---
Matury zakończone, teraz tylko nerwowe oczekiwanie na wyniki. Ale wakacje już mam, dlatego postaram się pisać w miarę regularnie. Czekam na opinie dotyczące tego wyżej ;) Pozdrawiam :)