niedziela, 10 marca 2013

Rozdział 2


              Drugi dzień października. Początek roku akademickiego i pierwszy dzień Weroniki jako studentki. Dziś miała po raz pierwszy odwiedzić nową szkołę i rozpocząć zajęcia na wybranym przez siebie kierunku – psychologii. Nie znała nikogo ze swoich przyszłych kolegów z roku. Nie była na żadnym ze spotkań integracyjnych, gdyż dopiero niedawno przybyła do Madrytu. Odczuwała ogromny stres, ale wierzyła, że sobie poradzi.
 - Weronika! – Iker wpadł jak burza do jadalni, w której spożywała śniadanie. – Przepraszam cię, ale nie mogę zawieźć cię na Uniwersytet – poinformował ją ze zbolałą miną. – Dzwonili do mnie z Valdebebas i kazali jak najszybciej się tam wstawić. Ale nie martw się, zaraz ci kogoś załatwię i ktoś cię podwiezie. Powodzenia – podszedł do niej, pocałował w policzek i szybko wybiegł z domu.
 - Cały Iker – mruknęła pod nosem Sara, narzeczona Ikera i uśmiechnęła się do kuzynki ukochanego. – Ja tez muszę jechać już do studia. Trzymaj się i powodzenia – pomachała jej na pożegnanie i wyszła równie szybko jak brunet.
 - Wariaci – skwitowała ze śmiechem dziewiętnastolatka i poszła do swojej sypialni spakować potrzebne rzeczy. Po dziesięciu minutach usłyszała dzwonek do drzwi. Domyśliła się, że to ktoś przysłany przez Ikera. Zeszła po schodach, podeszła do drzwi i otworzyła je. Za nimi ujrzała niebieskookiego blondyna, którego poznała dzień wcześniej.
 - Cześć – przywitał się z nią, uśmiechając wesoło. – Iker poprosił mnie, abym zawiózł Cię do szkoły. Pamiętasz mnie? – chłopak od razu zaczął gadać jak najęty. Domyśliła się, że musi być bardzo radosnym i otwartym człowiekiem.
 - Jasne, że cię pamiętam. Cześć – uśmiechnęła się do niego równie szeroko.
 - Jesteś gotowa?
 - Pewnie. Możemy iść – odparła.  – I dziękuję ci, że mi pomagasz.
 - Nie ma za co. I tak nie mam nic do roboty, a tak przynajmniej mogę poznać kogoś nowego – powiedział wesoło,  a uśmiech nie schodził mu z twarzy.
Po chwili siedzieli już w samochodzie i jechali w stronę centrum miasta.
 - Co będziesz studiować? – zapytał blondyn.
 - Psychologię – odparła z uśmiechem. – Zawsze interesowali mnie ludzi i chciałam im pomagać. Po skończeniu tych studiów będę miała ku temu okazję.
 - Rozumiem.
 - A ty tylko grasz, czy również studiujesz? – spytała, spoglądając na niego.
 - Tylko gram. Nie mam czasu na studia. Zresztą, nigdy nie byłem wybitnym uczniem, bo cały swój czas poświęcałem piłce – odpowiedział, a Weronika w jego oczach zauważyła błysk.
 - Jesteśmy na miejscu. O której kończysz zajęcia? – spytał, gdy brunetka chciała mu podziękować.
 - O 15.oo.
 - To wpadnę po ciebie.
 - Ale nie musisz…
 - Ale przyjadę – przerwał w pół zdania. – A później zabiorę Cię na lody. I nie przyjmuję odmowy.
 - No dobrze. A więc dziękuję – powiedziała, uśmiechając się do niego i wyszła z samochodu. 

---
            
              Wysoka, elegancka szatynka weszła do wysokiego budynku jednej z największych hiszpańskich telewizji. Uwielbiała to miejsce, jak i swoją pracę. Dziennikarstwo od zawsze było jej pasją, a możliwość połączenia go ze swoim drugim hobby – sportem – dawało jej ogromną radość. Cieszyła się, że udało jej się znaleźć tak dobrą pracę, przynoszącą jej satysfakcję, a także dochody. To zajęcie przyniosło jej coś jeszcze, może najważniejsze – miłość. Dzięki swojej pracy poznała Ikera i od tego momentu całe jej dotychczasowe życie obróciło się o 180 stopni. Poznała go podczas jednego z wywiadów, kiedy zaczynała karierę jako dziennikarka sportowa. Od razu rzucono ją na głęboką wodę i wysłano na mecz Realu Madryt na własnym stadionie. Miała przeprowadzić wywiad z bohaterem meczy, a że Iker zaprezentował się niesamowicie i pokazał swoją wyjątkowe umiejętności, to z nim rozmawiała. Od razu jej się spodobał. Głębokie, brązowe oczy, szeroki uśmiech i  wesołe uosobienie. I dziecięca radość bijąca z jego twarzy po wygranym meczu. Ona też od razu zwróciła jego uwagę. Nieśmiały uśmiech i cudowne, zielone oczy. Skromności i delikatność – właśnie tym ujęła go panna Carbonero. Z biegiem czasu oboje przyznają, że była to miłość od pierwszego wejrzenia.
            Weszła do swojego gabinetu i usiadła za biurkiem. Spojrzała na kalendarz i sprawdziła zadania na dzisiejszy dzień. Otworzyła komputer i zaczęła przeglądać materiały potrzebne do dzisiejszego programu. Po chwili usłyszała dźwięk swojej komórki. Spojrzała na wyświetlacz i przeraziła się. Zawsze gdy na wyświetlaczu pojawiał się napis „mama” działo się coś złego. Rodzicielka nigdy nie dzwoniła do niej z dobrymi wieściami, dlatego domyślała się, że dziś nie jest inaczej.
 - Cześć mamo – powiedziała do słuchawki próbując opanować drżenie głosu.
 - Kochanie, przyjedź szybko do Barcelony… - podała jej lakoniczną wiadomość matka.
 - Dobrze. Przyjadę jak najszybciej się da – odparła i szybko wyszła z biura. Podeszła do sekretarki i kazała jej odwołać wszystkie spotkania, lub znaleźć zastępstwo. Następnie szybko wybiegła z biura.

---

           Nareszcie go dodałam. Wiem, że długo, ale u mnie niestety to normalne. Nie będę obiecywała, że trójka pojawi się szybciej, bo zapewne nie dotrzymam słowa... Mam nadzieję, że rozdział się Wam spodoba. Jest krótki, i to nie zadowala mnie, ale co do treści, to chyba jest OK. Przepraszam za błędy, jeśli jakieś się pojawiły. Sprawdzałam, ale mogłam nie wszystko zauważyć. Pozdrawiam :)

9 komentarzy:

  1. no w końcu.. :D
    strasznie ciekawi mnie telefon od matki Sary.. :>
    no i co się potoczy po zajęciach, tak więc postaraj się szybko dodać 3!:D buziakii:*

    OdpowiedzUsuń
  2. Odcinek troche krotki ale fajny.
    Na przyszlosc informuj mnie w zakladce INFROMATOR
    Dziekuje i do przeczytania-mam nadzieje ze szybko ; )
    /inszaaaa

    OdpowiedzUsuń
  3. No, w końcu coś nowego :D
    Rozdział krótki, ale rozmowa między Sergio a bohaterką bardzo sympatyczna :D
    Czekam na nowość :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Serdecznie zapraszam na nowy rozdział. www.drumming-songs.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Nareszcie! I co, powiadasz, że znowu będę sobie musiała poczekać, żeby się dowiedzieć, jak wypadło spotkanie Weroniki i Sergio po zajęciach no i co dzieje się u mamy Sary? Cóż, trudno... Poczekam :)
    Ale bardzo fajny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Wow! Nareszcie! Ale najważniejsze, że jest i nie będę więcej wybrzydzać :)
    Rozdział mi się podobał. Sergio wydaje się być spoko kolesiem. Nie mogę się doczekać nowej notki, bo zaczęłaś nowe wątki i jestem ciekawa jak się potoczą losy bohaterów.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  7. Zapraszam na nowe rozdziały :)

    znam-cie-na-pamiec.blog.pl
    this-complicated-life.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
  8. Mam sporo rzeczy do nadrobienia, ale obiecuję że się poprawię ;) Dlatego teraz kiedy znowu jestem - zapraszam na 1 rozdział na pepita-cruz.blogspot.com oraz na 4 rozdział na una-manana.blogspot.com
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  9. nowe rozdziały u mnie - zapraszam :)
    [this-complicated-life]
    [znam-cie-na-pamiec]

    OdpowiedzUsuń